Dlaczego Zakupy Energii Korelują z Maratonami Górskimi MTB?
Jestem kojarzony z moją działalnością ekspercką w zakresie zakupów energii, ale moi prywatni znajomi wiedzą, że oprócz świata energii mam jeszcze inne pasje.
Oprócz gry na gitarze biorę udział w górskich maratonach MTB. Odkąd doradzam różnym firmom jak kupować energię dość szybko zauważyłem, że te 2 światy mają ze sobą wiele wspólnego.
Nie wierzycie? Podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami.
Maratony MTB to wyścigi długodystansowe a wybór trasy determinuje wiele aspektów. Inaczej pojedziemy trasę HOBBY czy CLASSIC (około 25-40 km), MEGA 40-65 km z przewyższeniami często ponad 1,2km czy też mordercze PRO >65km gdzie przyjdzie wypocić często ponad 2km w pionie.
Oczywiście liczy się to, jak pokonujemy trasę już na samym wyścigu. Niemniej od naszego przygotowania, przyjętej strategii, wytrenowania technicznego zależy czy nasze rezultaty będą dla nas zadawalające, czy też nie. Sama trasa może nasz zaskoczyć, warunki pogodowe i nagłe sytuacje na drodze. Na przykład wyścig w Dukli pokazał mi, że nawet będąc dobrze przygotowanym kondycyjnie, gdy na trasie jest błoto – jazda może być udręką (pytanie czy to dalej jazda czy jak to usłyszałem ostatnio od doświadczonego kolarza górskiego - „wleczenie” 😊).
Potrafimy jeździć na rowerze, ale czy jesteśmy gotowi na start w górskich maratonach MTB na długich dystansach przy morderczych przewyższeniach? Zdecydowanie nie! Kolarstwo górskie to wyścig długodystansowy. Krótkie sprinty mogą nas bardzo dużo kosztować. W górskich maratonach MTB w ekstremalnych przypadkach, jak to niestety miało miejsce w roku 2019, podczas wyścigu w bardzo wysokich temperaturach powietrza, niektórzy zapłacili cenę maksymalną: ŻYCIE ☹.
Można powiedzieć, że zakup energii bardzo przypomina pod tym względem wyścig MTB.
Decyzje, które musimy podjąć teraz będą miały wpływ na rezultat, który osiągniemy w zakupach np. za kilka miesięcy, kwartałów a nawet lat. Jeśli określę złą strategię i źle rozłożę siły, to mogę nie dojechać do mety. Jeśli źle zabezpieczę ceny energii czy gazu, to mogę narazić firmę na poważne konsekwencje z utratą rentowności włącznie.
Przygotowanie (treningi, dieta, motywacja, szkolenia, odpowiedni sprzęt)
Tu doskonale sprawdza się powiedzenie - ile włożysz wysiłku w przygotowanie się do startu, takie osiągniesz rezultaty. Nie ma tu miejsca na drogę na skróty. Po prostu systematyczność, determinacja, wytrwałość, wyrzeczenia i dobry sprzęt przybliżają nas do określonego celu. Cel jest bardzo istotny. Inaczej przygotowuję się do startu w miarę płaskim terenie, inaczej gdy w grę wchodzą mordercze podjazdy. Niemniej nie mam złudzeń, że trenując 3 razy w tygodniu będę osiągał liczące się wyniki. Na podium przeważnie stoją zawodowi kolarze, którzy często poświęcają 6 dni w tygodniu na kilkugodzinną jazdę. U mnie nie ma takiej możliwości bo musiałbym poświęcić pracę zawodową i rodzinę co nie jest moim celem.
I tu kolejna analogia, czyli poziom profesjonalizmu. O ile w wyścigach MTB chcę pozostać amatorem, to w życiu zawodowym chcę być ekspertem, zawodnikiem na pudle 😉.
Jako ekspert w zakupach energii chcę dostarczać najwyższej jakości wiedzy i doświadczeń. Tutaj „trening” jest tak samo istotny jak w sporcie.
Poszukiwanie informacji rynkowych, nowych rozwiązań, czy też praktycznie ciągle toczące się różne procesy negocjacyjne to swego rodzaju trening.
I tak jak w wyścigach po różnym terenie dobieramy różne podejścia, tak w zakupach dla firm o różnym profilu obieramy inną drogę do celu.
Umiejętność odpuszczenia
Jeśli walczysz, dajesz z siebie wszystko a jednak czasem coś zawodzi. Wydolność organizmu, sprzęt, umiejętności itd., warto odpuścić i nawet w trakcie wyścigu zjechać z trasy MEGA na CLASSIC czy HOBBY. To nie porażka, to zdrowy rozsądek. W przypadku dłuższej przerwy w treningach wywołanej czynnikami od nas bardziej lub mniej zależnych, dajmy spokój i odpuśćmy najbliższy zaplanowany wyścig – w jeden dzień nie nadrobimy przygotowania organizmu do olbrzymiego wysiłku.
Analogia z moją pracą nie jest taka oczywista, ale jednak widoczna. Czasami klient próbuje nakłonić mnie do zbyt karkołomnej „jazdy”. Proponuje, abym doradzając mu przy zakupie zmierzył się z rynkiem. Ku zaskoczeniu tych osób odpuszczam w takiej sytuacji. Nie zamierzam bić się z rynkiem kosztem klienta. To jeszcze nikomu na świecie się nie udało. Uda się komuś w pierwszym roku, może w drugim, ale w kolejnym wpływ złych decyzji może być druzgocący dla firmy.
Strategia wyścigu
Nad celami strategicznymi pracujemy etapami, z różną intensywnością rozkładając odpowiednio siły. Żeby poprawić swój wynik o minutę, 10 minut czy godzinę na trasie, ile trzeba urwać na każdym kilometrze? Jakie to tempo? To ciągła praca i świadomość jak stawiać sobie realne wyzwania nie narażając się na kontuzje – warto mierzyć siły na zamiary. Najważniejszą dla mnie strategią wyścigu jest wrócić cało do domu, do rodziny. Takie postawienie sprawy skutecznie weryfikuje chwilowe zapędy czy aby nie puścić „hampli” w stromym zjeździe po korzeniach i kamieniach na dodatku w terenie podmokłym czy w błocie. Kto interesuje się MTB na pewno ma w pamięci paskudną kontuzję Mai Włoszczowskiej sprzed 7 laty, kiedy to podczas treningu upadek i uraz prawej stopy w kilka sekund wykluczył wicemistrzynię w kolarstwie górskim z Pekinu z udziału w igrzyskach w Londynie.
Samo wytrenowanie to za mało. W zakupach energii nawet jeśli wiemy sporo na temat rynku, mamy dostęp do informacji, nie zagwarantujemy sobie dobrych rezultatów. Tak samo z jazda w MTB. Samo wytrenowanie i super rower nie gwarantują, że dojadę do celu. Bo najważniejsze jest doświadczenie i plan, czyli właściwa strategia zakładająca metody działania wtedy, gdy warunki ulegają zmianie.
Zawsze mamy co najmniej 2 wyjścia: albo dalsza jazda pod górę, albo szybko w dół 😉
Taktyki
Dla wielu to pewnie nic odkrywczego, ale podzielę się z Wami swoimi taktykami podczas jazdy:
- Obserwuję dobrze trasę, skupiam się i patrzę odpowiednio daleko za koło.
- Czasem warto zejść z roweru przy stromym zjeździe i szybko sprowadzić rower na dół niż starać się ambitnie na siłę próbować swoich sił.
- Zbyt mocny start też nie jest dobry – szybko stracimy siłę, aby pokonać drugą połowę wyścigu.
- Jeżeli jedziesz własnym tempem a goni cię ktoś mocniejszy, pozwól się wyprzedzić. To wyścig, jednak w sporcie warto walczyć fair play. Szacunek na trasie jest dla mnie bardzo ważny.
- Pamiętaj, że jesteś amatorem.
Znowu mamy do czynienia z niesamowitym podobieństwem w mojej pracy. Gdy doradzam klientowi przy zakupie np. gazu w Polsce, to nie interesuje mnie wyłącznie to co dzieje się na rynku polskim. Trzeba patrzeć szeroko, co dzieje się u naszych sąsiadów, a nawet co dzieje się globalnie na świecie, w USA czy w Chinach, Australii czy Japonii, bo może mieć to istotny wpływ na strategiczne decyzje.
Gdy poziom cenowy jest wysoki nie unikamy podejmowania decyzji, bo będzie to zgubne. Można powiedzieć, że na takim stromym podjeździe cenowym schodzimy z roweru i poruszamy się wolniejszym tempem: podejmujemy mniejsze decyzje, aby nie dojechać do ściany, jaką może być np. nasz budżet.
Zbyt mocny start w zakupach energii może oznaczać zabezpieczenie zbyt dużej transzy z dużym wyprzedzeniem. Wyobraźcie sobie sytuację, że negocjujecie cenę energii na cały kolejny rok z góry na rok albo nawet 2 lata wcześniej. W pierwszym odruchu jesteś zadowolony, że to już załatwione. Ale przy tak mocnym stracie po jakimś czasie może okazać się, że była to zbyt ostra jazda, bo ceny w międzyczasie mocno spadły i w stosunku do Twojej konkurencji „łapiesz zadyszkę”.
Własne tempo to właściwa ocena naszych możliwości. Pamiętaj, że z rynkiem jeszcze nikt nie wygrał.
I ostatnie: dobrze jest jak jedziesz "na kole" za doświadczonym kolarzem, ekspertem w swojej dziedzinie 😉
Czy muszę wygrywać?
Maraton MTB to wyścig jednak wyniki mają zadowalać przede wszystkim mnie samego. Niekoniecznie muszę stać na podium czy być w pierwszej 10. Poprawa wyniku z roku na rok może dać mi wiele satysfakcji, ale też samo ukończenie trasy przy bardzo trudnych warunkach daje mi wiele radości. Ja mam inne osobiste cele strategiczne:
- obcować z naturą,
- mieć dobrą kondycję,
- uwalniać myśli i ładować baterie,
- mieć fun że udało mi się przejechać tak trudną trasę.
- świętować pokonanie trasy i dzielić się wrażeniami - w końcu na maraton nie jeżdżę sam a z przyjaciółmi. Zespół jest ważny.
Wygrywanie w takich zawodach zostawmy zawodowym kolarzom – ja do takich nie należę.
Podczas treningów i startów często zastanawiam się nad tym, czy trening i starty mają coś wspólnego z moim życiem zawodowym. I zawsze dochodzę do wniosku, że te dwie dziedziny mojego życia są do siebie bardzo podobne.
A jak u wygląda to u Ciebie? czy Twoja pasja / hobby wpływa pozytywnie a może negatywnie na to jak działasz na co dzień w biznesie?
Autor: Bartosz Palusiński